Kiedy zebraliśmy się w czwartkowy poranek na stacji poznańskiej “Maltanki” wiedzieliśmy już, że pogoda dopisze nam w czasie zaplanowanej wycieczki. Kolejka zabrała nas wzdłuż brzegu jeziora Maltańskiego, obok Term – aż do Nowego Zoo, gdzie mieliśmy spędzić resztę dnia.

Wyprawę po Zoo rozpoczęliśmy również od kolejki, która zabrała nas aż do słoniarni (po drodze wypatrzyliśmy wśród zieleni piękne, różowe flamingi i nieco bardziej znajome, białe bociany). Dalej ruszyliśmy już pieszo. W trakcie kilkugodzinnego spaceru mieliśmy okazję przyjrzeć się jeszcze choćby żyrafom czy nosorożcom, a także wielu mniej nam znanym gatunkom, które moglibyśmy długo wymieniać.  Na dłuższy postój i odpoczynek zatrzymaliśmy się w pobliżu wybiegu niedźwiedzi, w sąsiedztwie radośnie dokazującej Cisnej i wypoczywających spokojnie starszych członków niedźwiedziej rodziny. Po przerwie zawędrowaliśmy jeszcze do motylarni, zajrzeliśmy do lemurów, wydr i kangurów. W końcu, po spacerze wzdłuż klatek z sowami i kolorowymi ptakami drapieżnymi dotarliśmy do restauracji, w której zatrzymaliśmy się na obiad. Niestety, był to już ostatni punkt naszej niezwykle udanej wyprawy.